Pora na wyjaśnienie, czemu było tu tak cicho przez pierwsze 2,5 miesiąca roku. Od 3 dni razem z Kasią jesteśmy w Oslo. W poniedziałek oboje zaczynamy tu pracę.
Jeszcze na studiach zainteresowaliśmy się Skandynawią. Przez 1,5 roku chodziliśmy na zajęcia szwedzkiego dla studentów budownictwa jako wolni słuchacze. Stwierdziliśmy, że fajnie byłoby kiedyś pomieszkać w Szwecji i mniej więcej taki był plan, choć rozważaliśmy też Danię. Pewnego dnia, gdy jechałem właśnie autobusem do pracy, zadzwonił telefon. Kasia:
– Hej, a co byś powiedział na Norwegię?
– Wstępnie, czemu nie?
No i wyszło. W momencie, gdy sprawa wyglądała już na dostatecznie pewną, złożyłem wypowiedzenie i zacząłem szukać pracy w Oslo. W międzyczasie znaleźliśmy też mieszkanie, zorganizowaliśmy kotom wszystko, co potrzebne, by przewieźć je do innego kraju i załatwiliśmy milion innych drobnych lub większych spraw, część z których na pewno będę tu opisywał. W końcu, razem z przyjaciółmi, którzy pomogli nam z przeprowadzką, zapakowaliśmy niemal do pełna bagażnik ich auta i wjechaliśmy w Gdyni na prom do Karlskrony.
10,5 godziny promem i 650 kilometrów jazdy samochodem później byliśmy w Oslo. Dla mnie była to zarazem pierwsza w życiu wizyta w Norwegii, jako że cały proces rekrutacyjny w moim wypadku odbył się przez internet. Przywitała nas zima i nieodśnieżone chodniki. Dzisiaj jest odwilż i śnieg na chodnikach już się częściowo stopił, zostawiając niczym nieposypaną warstwę lodu. Za oknem jednak nadal jest mniej więcej tak.
Z perspektywy bloga zmiana miejsca oznacza posty w nowej tematyce – z jednej strony odczucia odnośnie przeprowadzki do innego kraju, z drugiej planuję też trochę informacyjnych postów, jak poszczególne rzeczy związane z taką przeprowadzką ogarnąć.
Zapowiada się ciekawa przygoda.