Dzisiaj o 13:30 oficjalnie ruszył system wypożyczania rowerów miejskich w aglomeracji trójmiejskiej i okolicach – Mevo. Od razu wykupiłem abonament roczny w cenie 100 zł i choć dostępnych jest dopiero 900 z docelowych 4000 rowerów, po pracy udało mi się znaleźć w pobliżu dostępną maszynę.
Na początku jednak musiałem założyć konto na rowermevo.pl, podając swoje dane i doładować konto za kwotę, na którą chciałem wykupić abonament plus co najmniej jeden złoty, aby możliwe było wypożyczenie roweru. O konieczności posiadania środków na koncie dowiedziałem się dopiero z maila od Mevo, informującego mnie, że konto zostało zablokowane i aby je odblokować, muszę na konto wpłacić przynajmniej 10 zł. Jak donoszą inni, była to błędna informacja, bo wystarczy złotówka, ale na wszelki wypadek doładowałem za 11 zł. W ramach abonamentu mam dostępne 90 darmowych minut dziennie, za kolejne muszę płacić 5 groszy za minutę.
Najbliższy dostępny rower z mojej pracy znajdował się w odległości trochę ponad 500 metrów. Można zarezerwować rower na 15 minut, nie ma jednak w aplikacji w tej chwili sensownej informacji, ile czasu rezerwacji zostało, przy której stacji rower właściwie jest i mogłaby też przydać się ścieżka do tej stacji na wzór Traficara (który też sobie ostatnio skonfigurowałem).
Gdy dotarłem na miejsce, zarezerwowany przeze mnie rower czekał jako jedyny na stacji. Zeskanowałem kod QR, zdjąłem stopkę, odblokowałem blokadę za tylnym kołem i mogłem ruszać. Co mnie najbardziej zaskoczyło? Rower jest dość ciężki, tak jak się spodziewałem (ma w końcu silnik elektryczny), ale mimo tego tylko pierwszy nacisk na pedały przy ruszaniu wymaga odrobinę więcej siły, niż przy normalnym rowerze. Po chwili włącza się wspomaganie elektryczne, które dla człowieka, który na rowerze jak dotąd najwięcej naraz przejechał 22 kilometry i jego średnia prędkość normalnie wynosiła około 10-12 kilometrów na godzinę, było wręcz idealne.
Odcinek Przymorze – Morena zrobiłem w 26 minut, a podjazd pod Rakoczego, którego najbardziej się obawiałem, okazał się niemal bezproblemowy – tętno skoczyło mi zaledwie do 150 uderzeń na minutę (dla porównania, moja średnia przy bieganiu wynosi 180 – 150 to u mnie raczej w miarę lekki trucht). Do domu dotarłem praktycznie zupełnie bez spocenia się, co jest dużą zaletą w przypadku dojazdów na trasie dom – praca.
Oddanie roweru w moim przypadku przeszło bezproblemowo – wiem jednak, że na niektórych stacjach w okolicy ulicy Myśliwskiej rowery oddane na stację były traktowane jako zaparkowane poza nią i obarczone karą w wysokości 3 zł. To jednak dosyć normalne przy rozruchu systemu i mam nadzieję, że reklamacje tych osób zostaną szybko rozpatrzone.
Z mojej perspektywy wszystko wskazuje na to, że system Mevo jest dokładnie tym, czego oczekiwałem – abonament jest tani, rowery pozwalają na przemieszczenie się z miejsca na miejsce bez nadmiernego wysiłku, a do tego Mevo działa też w Tczewie. Pierwsze wrażenie bardzo dobre, choć są też negatywne opinie, zwłaszcza wśród osób, które jeżdżą na rowerze w nieco mniej amatorski sposób, niż ja.
Pingback:Jak Mevo pozwalało na obserwowanie przejazdów na żywo – mmkay.pl